piątek, 28 września 2012

Don't say you love me...

 "A gdyby wszystko tak magicznie odwrócić? Gdyby ludzie rodzili się tuż przed śmiercią i żyli do poczęcia. W drugą stronę. Mieliby już na początku życia tę swoją życiową mądrość, doświadczenia i cały ten przychodzący z wiekiem spokój i rozsądek. Popełniliby już te wszystkie swoje błędy , zdrady i życiowe pomyłki. Mieliby już te wszystkie blizny i zmarszczki i wszystkie wspomnienia i żyliby w drugą stronę. Ich skóra stawałaby się coraz gładsza, każdego dnia budziłaby się w nich coraz większa ciekawość, włosy byłyby coraz mniej siwe, oczy coraz bardziej błyszczące, serce coraz silniejsze i coraz bardziej otwarte na przyjmowanie nowych ciosów i nowych miłości..."

                                                                                                           J.L. Wiśniewski

 

Wyobrażacie sobie, że siedzę od 15 minut i myślę jak zatytułować posta?:) Zupełnie nic nie przychodzi mi do głowy. Jakieś totalne zaćmienie:) Przeszukałam piosenki , których ostatnio słucham i nic, żadna fraza nie pasuje mi tu... Więc w końcu zostało tak:)
Przedstawiam wam moja stylizację, gdzie wszystko oprócz butów i torebki pochodzi z sh.
Z pudrowej bluzeczki jestem bardzo zadowolona. Pomyślałam, że w zestawieniu z bordowymi spodniami, o których wcześniej wspominałam wyjdzie to całkiem nieźle, a szpilki dodały trochę charakteru. Dlatego, że lubię minimalizm dodałam tu tylko bransoletkę. Myślę, że więcej byłoby zbędnie. Prosto i elegancko:)



bluzka- Kaliko (sh)
rurki-sh
 szpilki-nn
torebka-carry
bransoletka- I'am




Pozdrawiam i życzę Wam udanego weekendu:)

Monia

sobota, 22 września 2012

Jesienne inspiracje

Czy Wy też czujecie w powietrzu jesień? Ten charakterystyczny zapach? Powiem wiatru i przebijające się przez drzewa promienie słońca? Dziś jest wyjątkowo piękny dzień. Moim zdaniem najlepszy na wypad w góry. Niestety nie byłam w tym roku w górach i bardzo tego żałuje. Jesień to najlepszy czas na wycieczki do lasu. I mówiąc szczerze, wcale nie jest mi tęskno za latem. Dużo bardziej wolę jesień. Przede wszystkim za długie wieczory, za te deszczowe poranki, za to, że mogę spędzać czas w domu. Wtulić się w ciepłą kołderkę, poczytać ulubione książki, obejrzeć film, wypić gorące kakao czy też grzane wino:) Jestem straszną domatorką:) 


Ale wracając do tematu. Ostatnio udało mi się zdobyć kilka pięknych rzeczy w sh. I oczywiście nie będzie zdjęć, bo ja zamiast odłożyć na aparat pojechałam do Wrocławia i zaoszczędzone pieniądze po części wydałam i znowu trzeba czekać do kolejnej wypłaty:P
Udało mi się kupić spodnie rurki w kolorze bordo, oj jestem z nich bardzo zadowolona;). Do tego pudrowa bluzeczka z wielką kokardą i rękawami 3/4. Kupiłam jeszcze spódniczkę w kwiaty ala bombka, z zamkiem z tyłu, sweterek z River Island z wielką wiewiórą i ponczo w pięknych jesiennych kolorach. Wszystko to mam nadzieje połączę wkrótce w stylizacje bo już mam ciekawe pomysły:). Jak moja współlokatorka będzie chciała wcielić się w fotografa:)

Myślę, że kolor bordo będzie hitem tej jesieni!


Moje inspiracje:
































Wszystkie zdjęcia zapożyczone ze strony: weheart

Aktualnie jestem w trakcie czytania książki:


Recenzja już wkrótce:)


Pozdrawiam
Monia

piątek, 21 września 2012

Wroclovie:)

Ciągle żyje jeszcze wspomnieniami z Wrocławia, nie mogę wrócić do rzeczywistości:)
Wyjazd był zaplanowany już od jakiegoś czasu, dlatego załatwiłam sobie wolny weekend w pracy i pojechałam razem z moją współlokatorką i dwiema koleżankami. To co najpiękniejsze, czyli zdjęcia pozostały i będe do nich bardzo często wracać.

Wyjazd: 14 wrzesień: godzina 6.30 pociągiem z Bielska-Białej,
Przyjazd: około godziny 11.
Pierwsze wrażenie? Dworzec we Wrocławiu robi ogromne wrażenie:)


Na początek spacer po Wrocławskim ryneczku, zwiedziłyśmy Muzeum Miejskie z malutkim ale uroczym parkiem.

Nasze miejsce zakwaterowania to Hotel Tumski, znajdujący się na wyspie. Blisko do centrum, do bardzo znanego mostu Zakochanych, a także do najbardziej charakterystycznych miejsc we Wrocławiu jakimi są: Panorama Racławicka, czy Piękny Ogród Botaniczny.


Do ZOO wybrałyśmy się już tramwajem ( na ZOO przeznaczone 2 godziny zwiedzania zamieniły się w godzin 5) za jedyne 1,50 bilecik ulgowy, co mnie zdziwiło- za bilet w automacie można zapłacić kartą:)
Jak dawno nie byłam w zoo!! Przypomniały mi się czasy kiedy byłam dzieckiem i jeździłam do zoo z rodzicami i bratem. To były cudowne czasy:)
Wrocławskie ZOO najstarsze w Polsce, ciągle się rozbudowuje. Akurat w tym momencie planowana jest budowa Afrykarium, gdzie mam nadzieje, że po rozbudowie zawitam znów;)
Kochane, prawda?:)







Surykatka


Moje ulubione;)

Ta rybka  to tzw. Kotek:)

W tym dniu wstąpiłyśmy także do Ogrodu Japońskiego, malutkiego Ogrodu, gdzie wstęp kosztował 1,50 (ulgowy bilet). Podobało mi się, aczkolwiek uważam, że ogród ten robi ogromne wrażenie wiosną, kiedy wszystkie posadzone w nim roślinki kwitną w pięknych barwach.

Wrocław-Hala Stulecia   




Oczywiście będąc w tak cudownym i przyjaznym studentom mieście, w sobotę wieczorem trzeba było obowiązkowo odwiedzić kilka klubów:)
I tak byłyśmy tu:

1.CASA DELA MUSICA
TO NIE HASŁO, TO STYL ŻYCIA!

Casa de la Musica to miejsce, które powstało z myślą o Was. Jest także hołdem złożonym przed fidelowskiej Kubie, jej wspanialej historii, mieszkańcom, muzykom oraz wszystkim ważnym postaciom, które przyczyniły się do budowania jej przedrewolucyjnej potęgi w regionie.

Casa de la Musica to również przesłanie i przestroga przed tym, do czego może doprowadzić bezmyślny reżim, totalitaryzm i brak demokracji. Ale Kuba to przede wszystkim ludzie, którzy pomimo tego zachowali niespotykaną nigdzie pogodę ducha, optymizm, wiarę w lepsze jutro i co najważniejsze – TOŻSAMOŚĆ




Moja opinia? Tam jest naprawdę gorąco!! Dlatego złym wyborem były  jeansy i czarna bluzka. Przy takiej muzyce mogą tańczyć całą noc, jednak w lekkiej i zwiewnej sukience:) Wstęp do klubu free, drinki dośc drogie, poniżej 20 zł było ciężko coś dostać, cena coli 0,3- 6zł.
Ale mimo wszystko polecam:)

2. SCHODY DONIKĄD

Lokal jest stylizowany na stare mieszkanie, pełne antycznych krzeseł, foteli, mebli, maszyn do szycia, gitar i zegarów. Właściciele klubu nad niewygodny lans przełożyli domową atmosferę. W Schodach Donikąd nie ma więc plastikowych, niewygodnych krzeseł, są za to masywne sofy z wyrobionymi sprężynami i wielkie fotele.

Ten klub zdecydowanie podobał mi się najbardziej, przede wszystkim za klimat, za tak serdecznych i przyjaznych ludzi, za te piękne meble i za to, że mogłam na prawdę poszaleć na parkiecie swobodnie. Muzyka w 100% idealna. Myślę, że warto wybrać się tam z partnerem, który potrafi dobrze tańczyć: rock'n'roll, głównie szybkie kawałki:)
Wstęp 5 zł bez względu na płeć. :)

3.KLUB KLUBO-KAWIARNIA PRL

PRL to, wbrew nazwie, wcale nie szare, zakurzone wnętrze a la klub osiedlowy z dawnych dni, a na półkach za barem znajdziemy – na szczęście - nie tylko ocet. Polska muzyka sprzed kilkudziesięciu lat dla młodszych jest czymś egzotycznym, a starszym przypomina ich młodość. Portrety Stalina, Lenina i Mao nie budzą już strachu, a z kafelek w toalecie spogląda na nas wszechobecny Che Guevara. Niezbędnym dodatkiem do alkoholu są tu pikle, ogórki kiszone i chleb ze smalcem, podawane przez urocze kelnerki w czerwonych koszulkach z napisem CCCP. 

Hmm.. Powiem tak-klimat jest. Jest miejsce gdzie można zjeść chleb ze smalcem, przegryź ogórkiem kiszonym, potańczyć w rytmie muzyki disco i powspominać stare, nie wiem czy dobre czasy. Gdybym była starsza, zapewne bardziej mogłabym się wczuć w to miejsce. Polecam wszystkim, którzy pamiętają czasy PRL-u, mnie do końca nie przekonało.

Byłyśmy jeszcze w kilku miejscach, lecz niestety nie pamiętam ich nazw:)
Ale jeżeli chodzi o nocne życie Wrocławia, to powiem tyle, że ludzi jest jeszcze więcej na rynku niż w ciągu dnia.I wybór miejsc jest ogromny, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nie lubię klubów, gdzie króluje muzyka techno, wolę muzykę przy której na prawdę można się doskonale bawić, muzykę przy której same nogi zaczynają tańczyć:)

Na sam koniec zostawiłyśmy Panoramę Racławicką i Ogród Botaniczny. Zapomniałabym o punkcie widokowym. Wystarczy pokonać tylko 303 schody i zobaczymy Wrocław prawie jak z lotu ptaka:)




I tak zakończyłyśmy nasz pobyt we Wrocławiu. Powrót w niedziele pociągiem o 18.30 do Bielska.



Monia