niedziela, 1 września 2013

Urodzeni biegacze



Witajcie,
Z racji tego, że za oknem dziś pogoda zbytnio nie zadowala( chociaż ja takie deszczowe dni uwielbiam), spędzam niedzielę w moim ciepłym łóżeczku z niezwykle zachwycającą lekturą. Nie mogłam się zdecydować, którą z trzech polecanych książek związanych z bieganiem wybrać. W końcu postawiłam na Urodzonych biegaczy. I już od pierwszych stron książki czuję, że to był dobry wybór! Przez ostatnie 3 miesiące bardzo dużo czytam o tym sporcie, wchodzę na wszelkie blogi, a i zauważyłam też u siebie pewne "zboczenie" a mianowicie będąc ostatnio w decathlonie, w pierwszej kolejności skierowałam się do części tematycznej bieganie, mimo iż miałam kupić zupełnie co innego.I tak mogłabym tam spędzić z pół godziny oglądając, sprawdzając czy nawet testując:p sprzęt:) Dobrze, że chłopak mnie w końcu odciągnął. Bo póki co nie potrzebny mi jeszcze "zimowy" strój wierzchni:) a też gdybym kupiła kurtkę to okazało by się , że potrzebuję tez spodnie, czapkę, rękawiczki, nowe skarpety itp:) Najważniejsze, czyli dobre buty już posiadam:). Ale wracając do książki! Zawsze myślałam, że to odpowiednie obuwie, oprócz silnej woli i chęci są podstawą aby rozpocząć bieganie i nagle okazuje się , że jeżeli chodzi o obuwie, to jestem w błędzie. Otóż Indianie Tarahumara, których tajemnic dotyczy książka, nie potrzebują wcale profesjonalnego obuwia! Ba, oni nie potrzebują obuwia wcale!:) I w tym tkwi po części ta tajemnica. Tarahumara posiadają umiejętność pokonywania ekstremalnych dystansów, bez specjalnych treningów czy diety. Ci niezwykli ludzie, potrafią przebiec setki kilometrów bez widocznych oznak zmęczenia, gdy my przy stosunkowo krótkim dystansie opadamy z sił. Przytoczę tutaj fragment z internetu: Nieprawdopodobna wytrzymałość członków społeczności Tarahumara od lat budzi podziw i zdumienie ludzi na całym świecie. Wystarczy wspomnieć, że na początku XX wieku jeden z członków ludu Tarahumara, Luis Rojas pokonał dystans 560 kilometrów w 72 godziny! Drugi Indianin, Jose Torres, przebył odległość 51 mil dzielącą Kansas City i Lawrence w 6 godzin i 46 minut!
Niewiarygodne, prawda?
Tarahumara czyli po prostu Biegający Ludzie, zamieszkują trudno dostępne tereny kanionu w stanie Chihuahua w Meksyku. Na zdjęciu widać, jak wygląda ich bardzo charakterystyczny strój. Ludzie ci urodzili się po to by biegać, jest to nieodzowny element ich dnia. Potrafią wstać rano i biec cały dzień, tak po prostu:)
Biegają z reguły boso, ale też w własnoręcznie wykonanych sandałkach, na zdjęciu powyżej widać zresztą. Różnią się bardzo od tych naszych sportowych butów. :) Dzięki cienkiej podeszwie buta potrafią utrzymać równowagę i zapobiec kontuzji. Nadal jestem w szoku...:)

 
Za taki widok mogłabym oddać wszystko!:) I pomyśleć, że ja biegam po górkach a patrząc na to, gdzie biegają Tarahumara aż chce się do ich dołączyć.
Gdzie tkwi sukces ich wytrzymałości? Dieta?
Najczęściej spożywają fasolę, kabaczki, paprykę, duże ilości zieleniny, kukurydzy oraz ziarna chia, bogate w kwasy omega-3, białko oraz antyoksydanty. Z ziaren chia, wody, soku limonowego oraz cukru przyrządza się też tradycyjny napój, który obok domowego piwa kukurydzianego jest jednym ze stałych składników kuchni Tarahumara. W połączeniu ze spokojnym trybem życia, wypełnionym pracą i aktywnością fizyczną, taka dieta znakomicie wspomaga organizmy lekkostopych biegaczy.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu książki odkryję wszystkie tajemnice tego niezwykłego plemienia!:)


Póki co nie będę się zbytnio rozpisywać, chciałam tylko podzielić się z Wami moimi myślami, moim zafascynowaniem tymi niezwykłymi ludźmi i ich światem.

Christopher McDougall- dziennikarz wojenny, zajmujący się sportami ekstremalnymi w wieku 40 lat zaczyna biegać. Niestety trapią go kontuzje. Wysłany do Meksyku dowiaduje się przypadkiem o plemieniu Tarahumara. Autor poznaje tajemnice tego plemienia oraz przedstawia najtrudniejsze górskie maratony.


Nie sądziłam, jak wiele potrafi nasze ciało, gdy tylko odpowiednio z nim " współpracujemy". 
Ostatnio przechodząc obok sklepu sportowego zaintrygował mnie napis: "Każdy człowiek rodząc się już jest sportowcem". Dało mi to dużo do myślenia. Jestem sportowcem pomyślałam w duchu! Mimo iż nigdy nie wystartowałam w olimpiadzie i nie zdobywam medali to jestem sportowcem:) Tak jakoś bardzo mnie to zmotywowało to działania. Bardzo szanuję ludzi, którzy dużo ćwiczą  a jeszcze większym szacunkiem darzę tych, którzy trenują z ogromną pasją. Dlatego też Tarahumara od teraz są moimi idolami, hehe:). Uważam, że dużo możemy się od nich nauczyć. Pokora, skromność, a także wytrwałość w dążeniu do celu i kierowanie się hasłem : stać mnie na wiele wiele więcej i jestem silny to jedne z najważniejszych cech prawdziwego sportowca! Czy moglibyście jeszcze coś dodać?:)

Pozdrawiam!
Monia



2 komentarze:

  1. Już kończę czytać. Fajnie napisane i zawiera wiedzę, o której nie miałem pojęcia. Tenisówki za 18zł już kupione i przetestowane :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie warta przeczytania książka:) I jak się biegało?:)
    Teraz czytam biografie Chrissie Wellington "Bez ograniczeń" , również bardzo fajna pozycja, ale też chciałabym przeczytać Ultramaratończyka- autor ma ogromne poczucie humoru :). Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń